Przejdź do głównej zawartości
A zaczęło się od tego, że podjąłem decyzję o budowie 'żywego płotu'. Pierwotny zamysł był taki żeby było taniej. Potem, nad taniością przeważyła ekologiczność... Po zasięgnięciu języka planowałem jeszcze wkomponować w dolnej części żywopłotu siatkę, która stworzyłaby barierę dla zajączków ale finalnie stwierdziłem, że jak ekologicznie to ekologicznie. Trudno, zające będą się pojawiać i pewnie nie tylko one, zważywszy na to ile i z czego tego żywopłotu będzie... W sumie posadzonych zostało 1550 sadzonek. 300 sztuk głogu jednoszyjkowego, 300 sztuk tarniny i 950 sztuk grabu. Dwie osoby sadziły płot przez 6 dni (akurat dwa listopadowe długie weekendy). Pod sadzonki nie był przygotowany grunt, tzn. sadziliśmy jak leci bez orki, kopania, odchwaszczania... Już po posadzeniu stwierdzam, że gdyby chcieć jakoś lepiej przygotować podłoże pod sadzenie, to bez pługa by nie przeszło... Działka jest średnio zalesiona (takie około 20-letnie siewki brzóz głównie). Żywopłot zlokalizowany jest na skraju działki rzecz jasna, tj. od strony wschodniej, południowej i zachodniej. Szczęśliwie jeden z długich boków działki jest już opłotowany przez sąsiada... Na środku jest 'polana'...


Do sadzenia użyliśmy pikowników dość pokaźnych rozmiarów. Szpadlem to bym się chyba zasiepał a nie posadził... Trudno jest mi sobie wyobrazić lepsze rozwiązanie ale żeby nie było, pot lał się z czoła przy 'dziurkowaniu'...



Po posadzeniu grabów od strony drogi widok jest średni - na tle trawy nie szczególnie widać ale 'masa' robi swoje i zarys jest widoczny nawet bez liści...



I jeszcze kilka ujęć dalszego ciągu...








Komentarze